30.5.13

Rękawiczki na siłownię - które najlepsze?

Wracam po kolejnej długiej przerwie z mojej strony, nie ma się co rozwodzić nad powodami, bo jak już pewnie zauważyliście jestem królową wymówek :-)
Przejdźmy do rzeczy, a mianowicie dziś na tapetę wzięłam rękawiczki do ćwiczeń na siłowni.



Póki co nie ćwiczę siłowo, a aerobowo i rękawiczki były mi potrzebne do wioseł, na których lubię w ostatnim czasie poćwiczyć. Już po kilkunastu minutach treningu na ergometrze wioślarskim, bo tak fachowo nazywa się ten sprzęt, robiły mi się odciski wewnątrz dłoni, tuż pod palcami. Jednym wyjściem wydawały mi się rękawiczki i póki co jestem posiadaczką aż trzech par rękawiczek treningowych

Jako, że sprawa była pilna (bo ręce dosyć bolały) to na pierwszy ogień trafiły rękawiczki... rowerowe z Lidla :-) Wydałam na nie całe 15 złotych, bo akurat trafiłam na rowerowy tydzień w tym sklepie. Moim głównym przemyśleniem jest fakt, że nazwa rowerowe oznacza, że są na rower i niech tak zostanie. Co prawda mają fajną żelową poduszkę i dzięki temu jest miękko, ale są one zdecydowanie za grube na wiosłowanie. Dodatkowo są też na mnie odrobinę za duże, ale mniejszych niestety nie było. Uwagi mam też do jakości, ale za 15 złotych nie można wymagać cudów i zaciągający się materiał i wychodzące nitki to chyba normalka.


Szukamy dalej... Na pomoc przyszło Zalando, gdzie dział sportowy jest dość rozbudowany i czasami można upolować fajne rzeczy w korzystnych cenach. W tym sklepie zamówiłam kolejne rękawiczki, czyli beżowo-złote Reebok. Rękawiczki wykonane z tkaniny i skóry. Od wewnętrznej strony mają nieco grubszą tkaninę, z góry jest ona cienka i przewiewna. Rękawiczki Reeboka są dosyć mocno zabudowane i mnie jest w nich trochę za ciepło. Niestety, nie mają żadnych gumowych elementów (Lidlowskie to miały), które mają zapobiec ślizganiu się i to moim zdaniem mocno je dyskwalifikuje.Sumując: fajna kolorystyka, ale to dalej nie TO. Dobrze, że zapłaciłam za nie w promocji ok. 30 złotych.




Na zakończenie trzeci nabytek, czyli rękawiczki Under Armour. W Polsce ta firma nie jest jeszcze zbyt popularna, ale obserwując zagraniczne strony o tematyce fitness można stwierdzić, że w Stanach Zjednoczonych jest obecnie boom na tą markę. Przeglądając stronę można zobaczyć fajne, kolorowe kolekcje, które spokojnie mogłyby konkurować z Nike czy Adidas. Do nas póki co trafiają jakieś pojedyncze produkty, a mnie osobiście UA kojarzy się z odzieżą termoaktywną.
Wracając do rękawiczek, ponownie zakup z Zalando. Wydawało się, że do trzech razy sztuka, ale to dalej nie to. Jestem zakochana w ich wyglądzie, przyczepność jest dobra (gumowe elementy), są przewiewne ale są dla mnie zwyczajnie za cienkie i cały czas zdarza mi się odczuwać ból podczas treningu.

Jak widzicie nie jest łatwe życie wybrednej baby ;-) Szukam dalej choć nie mam pojęcia czego... Może rękawiczki treningowe ze skóry dałyby radę pokonać ten dyskomfort? Macie jakieś doświadczenia z tego typu akcesoriami? Może polecacie jakiś sprzęt?


3.5.13

Kolejny powrót



Witam Was po kolejnej przerwie z mojej strony. Ostatnio totalnie zaniedbałam bloga, ale o dziwo ciągle tu zaglądacie za co Wam dziękuję :-) Kwiecień nie był dla mnie zbyt łaskawy i cieszę się, że ten miesiąc już się skończył. Miałam trochę spraw osobistych m.in. okradziono mnie i mocno mnie ten fakt zdołował, a dodatkowo było trochę załatwiania spraw formalnych… Mam nadzieję, że to co złe już za mną i że maj będzie dla mnie bardziej łaskawszy, choć pogoda za oknem (od wczoraj deszcz i burze) nie nastraja mnie zbyt pozytywnie.
Na początek podsumuję moją aktywność fizyczną w kwietniu. Nie było z tym najlepiej, ale kilka razy udało mi się odwiedzić siłownie i ruszyć trochę tyłkiem. W ostatnim czasie mocno skumplowałam się z orbitrekiem na którym robię godzinne treningi. Czas umila mi odtwarzacz mp3, mam już wyliczone, że 12-13 moich ulubionych piosenek to właśnie godzina na orbitreku J
Cały czas jestem w lesie ze zdrowym odżywianiem, kilka dni jest dobrze, a potem nagły atak i jestem jak odkurzacz, który mógłby wessać wszystkie Kinder Bueno w promieniu 10 kilometrów :-) Nie jest lekko, ale przecież nikt nie mówił, że droga do sukcesu będzie jak ta strzałka na obrazku poniżej...

KWIECIEŃ 2013:
poniedziałek (08.04.2013)
+ 30 minut na orbitreku
+ 20 minut szybkiego marszu na bieżni
+ 10 minut na wiosłach

poniedziałek (15.04.2013)
+ 30 minut szybkiego marszu na bieżni
+ 30 minut na wiosłach

niedziela (21.04.2013)
+ 30 minut szybkiego marszu na bieżni
+ 10 minut na orbitreku
+ 5 minut na wiosłach
+ 30 minut sauna na podczerwień

czwartek (25.04.2013)
+ 60 minut na orbitreku

sobota (27.04.2013)
+ 60 minut na orbitreku
+ 30 minut szybkiego marszu na bieżni

niedziela (28.04.2013)
+ 60 minut na orbitreku
+ 30 minut sauna na podczerwień

wtorek (30.04.2013)
+ 60 minut na orbitreku