W grudniu ubiegłego roku na mojej wyprzedażowej liście życzeń znalazły się sportowe buty w cętki z Zary. Wtedy też cena była wysoka (399 złotych), potrafię dać za dobre buty kilkaset złotych to te z Zary moim zdaniem nie są tego kompletnie warte.
Opłaciło się być cierpliwym i po pół roku udało mi się zakupić buty z prawie 70% obniżką za 129 złotych. Zaoszczędzone 270 złotych? To tygrysy lubią najbardziej :-)
Póki co czekają na swój debiut, bo póki co w użyciu są u mnie sandały i klapki.
Te buty to mój dotychczas najlepszy łup w trwających obecnie wyprzedażach, a czym Wy możecie się pochwalić?
14.7.13
1.7.13
Zakopane
Witajcie :-)
Mamy już lato, dzieciaki odebrały swoje szkolne świadectwa i wielu z nas wyjeżdża odpocząć przed codziennością. Tak było też ze mną, ale z racji obowiązków w pracy póki co nie mogę sobie pozwolić na długi urlop. Postawiłam jednak na weekendowy wyjazd do Zakopanego.
Przyznam, że była to moja pierwsza w życiu wizyta w stolicy Tatr i może dlatego po tych wszystkich opowieściach znajomych miałam zbyt wygórowane wymagania co do tego miasta.
Jeżeli spodziewacie się w dalszej części wpisu modnych zdjęć zakupów z Krupówek, potraw z lokalnych restauracji czy moich szałowych, górskich stylizacji to... ten post nie jest dla Was :-) Cenię sobie czasami wypad na łono natury, gdy to mam czas ogarnąć kilka spraw w mojej głowie. Na nogach miałam nie moje nowe buty z Zary, a buty trekkingowe. Wszystkie rzeczy były w plecaku, a nie w LV ;-)
Wracając jednak do samego Zakopanego, mam nadzieję, że nie obrażę osób z Zakopanego, które czytają moje bloga, ale uważam, że to jedno z bardziej przereklamowanych miast w Polsce.
O ile jestem zachwycona wizytą nad Morskim Okiem (warto było odwiedzić to miasto dla tego widoku) to Krupówki są dla mnie średnio atrakcyjnym miejscem z dzikimi tłumami ludzi. Także o Gubałówce nie powiem zbyt wiele dobrego, bo miałam wrażenie, że zamienia się to pewnie piękne kiedyś miejsce na siłę w jakiś komercyjny deptak, gdzie można kupić wszystko (łącznie z targami taniej książki na szczycie Gubałówki hmm). Mimo, że pogoda nie do końca dopisała to widoki w Tatrach były bezcenne i mam nadzieję, że kiedyś wrócę w to piękne miejsce z sympatycznymi ludźmi, a nie na Krupówki i całą tą zwariowaną otoczkę :-)
W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Wadowice i słynne, papieskie kremówki. Mmmm, wszystkie spalone kalorie w górach zostały nadrobione! :-)

Mamy już lato, dzieciaki odebrały swoje szkolne świadectwa i wielu z nas wyjeżdża odpocząć przed codziennością. Tak było też ze mną, ale z racji obowiązków w pracy póki co nie mogę sobie pozwolić na długi urlop. Postawiłam jednak na weekendowy wyjazd do Zakopanego.
Przyznam, że była to moja pierwsza w życiu wizyta w stolicy Tatr i może dlatego po tych wszystkich opowieściach znajomych miałam zbyt wygórowane wymagania co do tego miasta.
Jeżeli spodziewacie się w dalszej części wpisu modnych zdjęć zakupów z Krupówek, potraw z lokalnych restauracji czy moich szałowych, górskich stylizacji to... ten post nie jest dla Was :-) Cenię sobie czasami wypad na łono natury, gdy to mam czas ogarnąć kilka spraw w mojej głowie. Na nogach miałam nie moje nowe buty z Zary, a buty trekkingowe. Wszystkie rzeczy były w plecaku, a nie w LV ;-)
Wracając jednak do samego Zakopanego, mam nadzieję, że nie obrażę osób z Zakopanego, które czytają moje bloga, ale uważam, że to jedno z bardziej przereklamowanych miast w Polsce.
O ile jestem zachwycona wizytą nad Morskim Okiem (warto było odwiedzić to miasto dla tego widoku) to Krupówki są dla mnie średnio atrakcyjnym miejscem z dzikimi tłumami ludzi. Także o Gubałówce nie powiem zbyt wiele dobrego, bo miałam wrażenie, że zamienia się to pewnie piękne kiedyś miejsce na siłę w jakiś komercyjny deptak, gdzie można kupić wszystko (łącznie z targami taniej książki na szczycie Gubałówki hmm). Mimo, że pogoda nie do końca dopisała to widoki w Tatrach były bezcenne i mam nadzieję, że kiedyś wrócę w to piękne miejsce z sympatycznymi ludźmi, a nie na Krupówki i całą tą zwariowaną otoczkę :-)
W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Wadowice i słynne, papieskie kremówki. Mmmm, wszystkie spalone kalorie w górach zostały nadrobione! :-)
Piękny Kościół na Bachledówce, cały w drewnie.
Morskie Oko - bezcenne widoki

Orzechówka, czyli złodziejka znad Morskiego Oka. Gdy tam będziecie, pilnujcie swojego jedzenia :-)
Morskie Oko z trochę innej strony
Wadowicka kremówka papieska, czyli niebo w gębie :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)